Wyciągnął z ziemi i uniósł swój talizman w górę, wsysając w niego resztki zgromadzonych duchów, elementy fantazji mu nie służyły na zdrowie, co nie zmieniało faktu, że często musiał z nich korzystać. Nie chciał.
Pomacał swoje, zwyczajne, brązowe włosy sprawdzając, czy są na swoim miejscu, czyli pewnie na głowie, przynajmniej tak myślał i uważał. Zwyczajnie.
Ruszył do przodu, kierując swoje kroki przed siebie, nie mając konkretnie celu w tym, co właśnie robił. Czarno-czerwona szczelina otworzyła się tuż przed jego następnym krokiem, skutkując tym, że go pochłonęła, zniknął. Tak zwyczajnie zniknął.
Identyczna szczelina pojawiła się następne szesnaście lat później, wokół rozlegała się wielka połać zieleni, łąka, z wysokimi i niewysokimi trawami, kwiatami, co jakiś czas z drzewami nieznanego gatunku. Może zwierzątka? Nie, nie było tu zwierzątek, żadnych. Za to były duchy. Zwyczajne i też nadzwyczajne.
Z portalu wyszła postać, nieznanego pochodzenia i mało znanego imienia, jego celem był świat, do którego wkroczył, co szesnaście lat wkraczał do umarłych światów, zamykając dostęp do nich i ich istnienie.- Czas popracować.- wyciągnął talizman i wbił go w ziemię, siadając na trawie obok i podziwiając zbliżające się ku niemu światełka w kształcie kulek o różnorakich barwach.- Tworzysz, zaniedbujesz, zostawiasz a na koniec zapominasz.-. Zwyczajna maruda.
Lerła merlę- dla istnień z pomysłem.