Piszę od 3:30, a skoro głęboka noc, to czas na jakieś smutniejsze klimaty, później będzie coś ciekawszego.
W odmęty tonę,
A powietrza mi brak,
Choć ból czasem odczuję,
Żalu nie mam już jak.
I nagle przestało,
Me szczęście zawitało
W klatce zachowane,
Lecz kanarka w niej brak.
Życia w niej już nie ma,
Za to pióra się ostały,
I z tym szczęściem pozostanę,
Na dnie przejrzystym.
Na dnie przejrzystym.
Dnie, gdzie każdy człek zagości.
Skąd taka tematyka wiersza? No bo pisany był w nocy, wtedy człowiek staje się, co dziwota, szczerszy i bardziej otwarty. Uczucia, utracone i pozyskane, pozytywne jak i negatywne, będą częstym nurtem o którym będę pisał swoje "poematy", a o interpretację się nie martwcie, i tak nie powiem wam o co tak naprawdę chodzi! (cóż byłby ze mnie "arthysta" gdybym zdradzał to, co przedstawia moje dzieło, hęę?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz