piątek, 13 lutego 2015

Kolejny leci, jak samolot na lotnisko, albo mur, albo staw, ewentualnie w autostradę.

Znów na dnie odpowiedzi szukasz,
Na próżno blizny rozdrapujesz,
Po cóż drażnisz nas,
Prowokując wciąż.

Silniejsi? Ja natomiast słaby,
Mądrzejsi? Ja za to głupi,
Zwinniejsi? Ja zaś niezdarny, 
Ale nie porzucę skarbów sercu mi bliskich.

Jak wiele razy się sparzyć musisz,
By pojąć niepojęte,
By ogarnąć nieogarnięte,
By naszej woli ulec wreszcie?

Niepotrzebne mi szmaragdy,
Ni diamenty, złoto,
Ani sława, nawet i potęga,
Potrzebne to, co skradzione przez los zostało.
Interpretacja? Nie, dowolna, i tak tekst spróbuje pojąć jedna osoba, no, może dwie, a trzy to już hoho, złote cuda na kiju.
Analizując sobie to wszystko co jest na blogu, doszedłem do wniosku, że koniec końców nie zależy mi na wyświetleniach, rozgłosie, reklamie, to jest moje treningowe na których po każdym ćwiczeniu widzę duży postęp i krok do przodu, zabawne, że targające człowiekiem emocje potrafią tyle dzięki niemu stworzyć
Kolejny wiersz, w sumie polecą dwa, żeby nie było, że nic nie robię w czasie mojej nieobecności.

A won mi stąd,
Z mych słów nic nie wyciągacie,
A precz mi stąd,
Z mej wiedzy niczego nie rozumiecie.

A do czarta idźcie,
Nic was nie ocali,
A do diabła biegnijcie,
Skoro dobroci pojąć nie możecie.

W Tartaru odmęty spadajcie,
Czarne niczym umysł wasz,
I na kolce się nabijcie,
Jak emocje drażniące nas.

Choć nieważne,
Nikt nie powita was,
Czy to diabły czy anioły,
I tak znów precz powiedzą wam.
[podkładzik]

Ostatnio drażni mnie bardzo wiele rzeczy, chociażby moja hipokryzja i brak stosowania się do własnych zasad, które czasem sam narzucam innym. Tyle.