niedziela, 30 listopada 2014

Jupi! Kolejny wierszyk! Tak jak obiecałem, coś w jaśniejszych klimatach.

Nim się przedstawienie zacznie,
Nim oklaski znów usłyszę,
To otworzę swoją skrzynie,
By pociski niczym tęcza, rozbryzgały się.

Namiętnością malowane,
Przyjaźnią zmaterializowane,
Miłością kontrolowane,
By przez widzów przebiły się, niczym grad i deszcz

Widzę suche pola,
Nawodnić je przyszedł czas,
A więc oto ja, podlewam was,
Byście mogli czuć jak za dawnych lat.

Jam jest Twórca,
Jam jest Kreacja,
To Wy ocalicie Świat,
I znów będzie tak, jak sprzed odległych lat.

Nie uważacie, że na tym świecie zbyt dużo jest znieczulicy? Na siłę chowamy naszą dobroć tylko po to, by pokazać innym jak bardzo jesteśmy silni, po co? Choć z drugiej strony nie wymagajmy od siebie, by być także zbyt dobrym, bo to już podchodzi pod naiwność, którą łatwo idzie innym wykorzystać. Trzymajmy dystans do ludzi  i do siebie, ale jednocześnie bądźmy bardziej otwarci, niby trudne w teorii, ale w praktyce jest to łatwiejsze niż się wydaje.
Bądźmy dla siebie mili i uprzejmi, szanujmy i akceptujmy innych, nie oceniajmy ich z góry, każdy człowiek niesie ze sobą inne historie które warto poznać.
W sumie najpierw wypadałoby się przywitać, czy coś, ale nigdy nie byłem w tym dobry, więc po prostu trzasnę posta ot tak, z zaskoczenia! Bu!

Piszę od 3:30, a skoro głęboka noc, to czas na jakieś smutniejsze klimaty, później będzie coś ciekawszego.
W odmęty tonę,
A powietrza mi brak,
Choć ból czasem odczuję,
Żalu nie mam już jak.

I nagle przestało,
Me szczęście zawitało
W klatce zachowane,
Lecz kanarka w niej brak.

Życia w niej już nie ma,
Za to pióra się ostały,
I z tym szczęściem pozostanę,
Na dnie przejrzystym.

Dnie, gdzie każdy człek zagości.

Skąd taka tematyka wiersza? No bo pisany był w nocy, wtedy człowiek staje się, co dziwota, szczerszy i bardziej otwarty. Uczucia, utracone i pozyskane, pozytywne jak i negatywne, będą częstym nurtem o którym będę pisał swoje "poematy", a o interpretację się nie martwcie, i tak nie powiem wam o co tak naprawdę chodzi! (cóż byłby ze mnie "arthysta" gdybym zdradzał to, co przedstawia moje dzieło, hęę?)