niedziela, 30 listopada 2014

W sumie najpierw wypadałoby się przywitać, czy coś, ale nigdy nie byłem w tym dobry, więc po prostu trzasnę posta ot tak, z zaskoczenia! Bu!

Piszę od 3:30, a skoro głęboka noc, to czas na jakieś smutniejsze klimaty, później będzie coś ciekawszego.
W odmęty tonę,
A powietrza mi brak,
Choć ból czasem odczuję,
Żalu nie mam już jak.

I nagle przestało,
Me szczęście zawitało
W klatce zachowane,
Lecz kanarka w niej brak.

Życia w niej już nie ma,
Za to pióra się ostały,
I z tym szczęściem pozostanę,
Na dnie przejrzystym.

Dnie, gdzie każdy człek zagości.

Skąd taka tematyka wiersza? No bo pisany był w nocy, wtedy człowiek staje się, co dziwota, szczerszy i bardziej otwarty. Uczucia, utracone i pozyskane, pozytywne jak i negatywne, będą częstym nurtem o którym będę pisał swoje "poematy", a o interpretację się nie martwcie, i tak nie powiem wam o co tak naprawdę chodzi! (cóż byłby ze mnie "arthysta" gdybym zdradzał to, co przedstawia moje dzieło, hęę?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz