środa, 11 marca 2015

The love through desire,
Reading from the heart,
Crying with your mind,
Coming to the border of sanity.

The anger guided by faked truth,
Coming from the heart,
Mixed with the insane frights,
It's all about the might.

Here's the day of silence,
And that's a day of truth,
Both of them combined,
Can't stop from tearing through.

Cry and scream,
But who's gonna hear,
Maybe fooled mind,
Or a fake real heart.
Yeah, that's my first english poem that I'm posting here, so well, I hope you'll enjoy reading it.

PL: Pierwszy wiersz po polsku który tu wstawiam, może nieco jestem z niego dumny, ale to w sumie zawsze tak mam gdy coś stworzę. c:

piątek, 13 lutego 2015

Kolejny leci, jak samolot na lotnisko, albo mur, albo staw, ewentualnie w autostradę.

Znów na dnie odpowiedzi szukasz,
Na próżno blizny rozdrapujesz,
Po cóż drażnisz nas,
Prowokując wciąż.

Silniejsi? Ja natomiast słaby,
Mądrzejsi? Ja za to głupi,
Zwinniejsi? Ja zaś niezdarny, 
Ale nie porzucę skarbów sercu mi bliskich.

Jak wiele razy się sparzyć musisz,
By pojąć niepojęte,
By ogarnąć nieogarnięte,
By naszej woli ulec wreszcie?

Niepotrzebne mi szmaragdy,
Ni diamenty, złoto,
Ani sława, nawet i potęga,
Potrzebne to, co skradzione przez los zostało.
Interpretacja? Nie, dowolna, i tak tekst spróbuje pojąć jedna osoba, no, może dwie, a trzy to już hoho, złote cuda na kiju.
Analizując sobie to wszystko co jest na blogu, doszedłem do wniosku, że koniec końców nie zależy mi na wyświetleniach, rozgłosie, reklamie, to jest moje treningowe na których po każdym ćwiczeniu widzę duży postęp i krok do przodu, zabawne, że targające człowiekiem emocje potrafią tyle dzięki niemu stworzyć
Kolejny wiersz, w sumie polecą dwa, żeby nie było, że nic nie robię w czasie mojej nieobecności.

A won mi stąd,
Z mych słów nic nie wyciągacie,
A precz mi stąd,
Z mej wiedzy niczego nie rozumiecie.

A do czarta idźcie,
Nic was nie ocali,
A do diabła biegnijcie,
Skoro dobroci pojąć nie możecie.

W Tartaru odmęty spadajcie,
Czarne niczym umysł wasz,
I na kolce się nabijcie,
Jak emocje drażniące nas.

Choć nieważne,
Nikt nie powita was,
Czy to diabły czy anioły,
I tak znów precz powiedzą wam.
[podkładzik]

Ostatnio drażni mnie bardzo wiele rzeczy, chociażby moja hipokryzja i brak stosowania się do własnych zasad, które czasem sam narzucam innym. Tyle.

środa, 28 stycznia 2015

Długie przerwy, ale i tak produktywność nie spada, a wręcz wzrasta. Moje chęci do robienia wielu rzeczy które mnie pasjonują ostatnio podniosły się bardzo wysoko, a ten wiersz, co prawda pisany w niezbyt sprzyjających warunkach, jest wynikiem owych chęci.


Blisko do natury,
Daleko od tej runy,
Poza czasem i losami,
Płynie baran wraz z falami.

Widzi dżunglę,
Lasy też,
Czasem i pustynię,
A niekiedy niebo wręcz.

Wiele rzeczy widzi,
Lecz mało od nich słyszy,
A one przecież są,
Szepcą wciąż.


Może Ty chcesz je usłyszeć,
Może prawdę chciałbyś znać,
Lub przejść obok chcesz?
Prawd zbyt dużo by chociaż jedną znać.





I to chyba tyle na dziś, przemyślałem sobie nieco sprawę by zrobić z tego bloga coś innego poza wierszami, więc prawdopodobnie niedługo wstawię swoje ostatnie prace. Z czego?
Z minecrafta, szok.

poniedziałek, 12 stycznia 2015

I znowu wracam z kolejnym wierszem.
Myślałem ostatnio odnośnie bloga i zastanawiałem się też, czy nie zrobić z niego czegoś bardziej... Hm, nie wiem, po prostu nie byłby to blog tylko od wierszy, choć gdy go zakładałem to chciałem, by właśnie tylko od tego był, takie moje własne pole treningowe, czy coś.

Czemu szczerzysz kły?
Dlaczego wciąż drapiesz w me drzwi?
Przecież poświata nas rozdziela,
Ma niebieska, twa czerwona.

Harmonii pokonać nie zdołasz,
Ku mojej przestrodze,
Poprzez rozsądek własny,
Unikaj ludzi fioletem opętanych.

Po co znów zadajesz tyle pytań?
Czyż odpowiedzi nie są oczywiste?
Toć to Ty mnie oświeciłeś,
Lecz czy ku drodze właściwej?

Aura jest jak kolory wokół nas,
Niektóre szare, inne zielenią skalane,
Och proszę, powiedz mi czym emanujesz Ty,
Ni czerwienią, ni błękitem, zatrzymaj się.

Charlie Hebdo? Głośno o tym ostatnio, nie dziwota.
Tak, mam własne zdanie o tym, lecz niektórym bardzo by się nie spodobało, choć pomimo tego najpierw powinniśmy zapoznać się z większością prac tej redakcji, satyra satyrą, lecz są pewne granice dobrego smaku nawet w tej formie sztuki. Muzułmanie którzy dokonali ataku? Nie, to zwyczajni terroryści, nie mogli ich po prostu zaspamić na mailu listami zniesmaczenia, czy coś? Podejmowanie tak radykalnych kroków jak decydowanie o czyimś życiu podchodzi pod bawienie się w boga.
Smutno mi, nie po to walczy się o tolerancję i wolność słowa by robiono takie rzeczy, tyczy się to obu przypadków.

piątek, 26 grudnia 2014

Skłamałem! Wuuuuuu!

Czy nakręcisz mnie jeszcze raz?
Piękno naszych dawnych mar,
Moim ołówkiem szkicowane,
Twoją kredką malowane.

Ach jakże tamte czasy piękne były,
Lecz czyż to nie ja wyczerpałam bateryjki twe?
W tym szaleństwie była metoda,
Zgoda, zgoda i ducha pogoda.

Jeśli nienawiść miałbym czuć,

Wolałbym spędzać dni w obojętnym mroku,
Nic nie czując.
Niczego nie smakując

Nasze harce i tańce,
Związane wstążką długą,

Ja na skrzypcach, Ty na fortepianie,
A i tak szliśmy nie w paradzie.
[podkładzik]

Początek zaczyna się wypowiedzią kobiety, która utraciła swojego ukochanego. Dalej dowiadujemy się o tęsknocie mężczyzny, widać, że oboje siebie nadal pragną a mimo tego, że dobrze im się wiodło i bardzo dobrze dogadywali się ze sobą to i tak z tego nic nie wyszło. Czemu? Nie wiedzą, autor tym bardziej, może w ich przypadku miłość idealna nie chciała zaistnieć? Tak po prostu.
(sry że tak króciutko, ale jest późno i wena ze mnie wypływa)

niedziela, 14 grudnia 2014

Za długa przerwa, to aż cały tydzień zlazł na braku produktywności, czas się wziąć do roboty!

Usiądź blisko mnie,
Mego ognia nie lękaj się,
On nie oczernia,
Oczyści tylko Ciebie z trosk.

Modlisz się do bogów swych,
Jednak na co Ci to jest?
Czyż Ty sam nie jesteś bogiem?
Imaginacja wskazana, lecz blikość nie.

Skoro słuchasz już mnie,
To istny bełkot powiem,
O, spójrz, tam mrówka pełza,
A gdzie reszta? Nie wie nikt.

Czasy mijają, one się zmieniają,
Cechują się stałością,
Lecz przemianą już nie,
Jedna z wielu cienkich granic.

Którą dziś podążysz Ty?

Dobra, starczy już tego produkowania się, dzisiaj jest jakoś tak nijako, więc będzie bez podkładu bo sam nie wiem, co do tego pasuje. Wiersz wyrwany z jęzora mędrca, co ludzi by chciał pouczać, ale niekoniecznie oni chcą go słuchać, tym bardziej on sam siebie nie chce. Można uznać, że skróciłem do samych morałów cztery bajki, które dziś powstały mi w głowie, o czym opowiadają? Wytężcie umysły i sami je zinterpretujcie, a może nawet ktoś się odważy połączyć to wszystko w jedną całość? Hoho, kto wie, kto wie.
Tsa, następny wiersz już będzie z autorską interpretacją, jupi. Ale obiecuję, że pojawi się on za mniej niż tydzień od dzisiaj!